Historia
powstania Stowarzyszenia „Dzieci Targówka”
Stowarzyszenie powstało w 2004 roku z inicjatywy proboszcza parafii Zmartwychwstania Pańskiego księdza Tomasza Gilla i jego przyjaciół.
Ale zanim do tego doszło ...
Ferajna z parafii na Targówku
„Nieprzespanej nocy znojnej...” – śpiewał przed laty Grzesiuk, sławiąc w piosnce mit „warszawskiej” ulicy. Dziś ta piosenka dźwięczy w uszach księdza Tomasza Gilla, proboszcza parafii Zmartwychwstania Pańskiego na Targówku Przemysłowym.
Początki tej parafii były bardzo trudne – mówi ksiądz Tomasz – osiedle to funkcjonowało właściwie poza ramami cywilizacji. Jeden z pierwszych proboszczów tej parafii, ksiądz Potocki opisuje w kronice, że ludzie w czasie roztopów pływali po ulicy baliami, a okoliczne męty praskie zbierały się tu, aby napadać na pociągi. Jakże to wdzięczny „temat do duszpasterstwa”. Coś z tego ducha zostało do dzisiaj. To chyba najuboższa parafia w Warszawie – dodaje z uśmiechem.
Jednakże dzięki staraniom kolejarzy warszawskich, zamieszkujących Targówek Przemysłowy i Utratę, społeczność tamtejsza doczekała się w 1919 roku erekcji parafii, której dokonał Kardynał Aleksander Kakowski. Poświęcenia kościoła, zbudowanego według projektu wybitnego architekta Stefana Szyllera (twórcy m.in. przepięknego gmachu Zachęty), dokonał ówczesny nuncjusz apostolski Achilles Ratti, późniejszy papież Pius XI. Świątynia wypełniła się wiernymi, a pierwszym proboszczem został ksiądz Eustachy Krocin – „niepokorny” kapłan, który zasłynął zbrojnym najazdem na świątynię mariawicką w Lesznie.
Społeczność Targówka Przemysłowego, licząca wówczas 12 000 dusz, była do tego momentu bardzo zaniedbana, żyła właściwie poza zasadniczym nurtem społecznym. Kolejarze tworzyli niejako elitę, resztę stanowili ubodzy piaskarze, rzemieślnicy i robotnicy fabryczni. Nie było instytucji publicznych ani nawet porządnej drogi. Powstanie Kościoła wniosło w tę grupę nowe życie. Na terenie ofiarowanym przez księdza Krocina powstała szkoła (działająca do dziś), a jego następca założył świetlicę dla dzieci oraz błogosławił żyjące dotychczas bez ślubu rodziny i chrzcił ich dzieci. Powoli kościół stał się centrum kulturalnym osiedla.
Potężnym ciosem w dynamicznie rozwijającą się parafię był wybuch II Wojny Światowej. Ze względu na koncentrację przemysłu Targówek był bombardowany we wrześniu 1939 roku, w wyniku czego wiele rodzin musiało opuścić dzielnicę. Największą traumę stanowi jednak tzw. „Łapanka na Targówku”. 25 sierpnia 1944 roku hitlerowcy wywieźli z parafii 4 tysiące mężczyzn w obawie, by nie wzięli udziału w Powstaniu Warszawskim. Przypomina o tym tablica znajdująca się w kościele.
Po wojnie odremontowany i powiększony o dwie kaplice kościół był ośrodkiem pracy duszpasterskiej wśród biedniejących parafian. Po reżimie faszystowskim nadszedł jednak reżim komunistyczny. Powojenne władze, oświecone ideałami „humanizmu socjalistycznego”, skazały dzielnicę na społeczną zagładę. W latach siedemdziesiątych nastąpił kolejny, masowy odpływ ludności, administracyjnie wysiedlanej z szybko burzonych domów. Tym, którzy zostali, zakazano remontowania mieszkań. Tak starano się przygotować miejsce pod uprzemysłowioną część dzielnicy.
Ludzie jednak nie chcieli opuścić tego miejsca, ponieważ byli i są z nim bardzo związani. Wszyscy się tu znają, razem się wychowywali, bawili i wspólnie teraz znoszą ogromne trudności życiowe.
– Rzeczywiście jest tu bardzo ciężko – potwierdza ksiądz proboszcz – ale oni nie chcą wyjeżdżać. Również wiele rodzin, które były zmuszone opuścić ten teren, przyjeżdża, zamawia Mszę Świętą, odwiedza „stare kąty”.
– Wobec takich ludzi nie wystarczy wyjść na ambonę i głosić Słowo Boże, bo traktują mnie jak każdego innego „cwaniaka” – dodaje. Potrzebny jest „konkret”.
Przyglądając się sytuacji, ksiądz Tomasz stwierdził, że w pierwszym rzędzie należy zająć się dziećmi i młodzieżą. Założył więc Stowarzyszenie „Dzieci Targówka”, zajmujące się gromadzeniem sympatyków i sponsorów prowadzonej działalności wychowawczej. Ponadto zorganizował spotkania dla młodzieży, utworzył świetlicę terapeutyczną i Koło Muzyczne.
– Chodzi o to, żeby pokazać im, że istnieje jakiś inny, lepszy świat – wyjaśnia ksiądz Tomasz. Ich podstawowe doświadczenia, to bowiem najczęściej: bieda, ulica, wódka i przemoc w domu. Dzieciaki często przychodzą po szkole do mnie po ciastko i cukierki.
– Naszym celem jest tworzenie w ludziach trwałych fundamentów życiowych – podkreśla proboszcz – a sprawą zasadniczą jest troska o więź z Bogiem i życie duchowe. Dlatego w parafii funkcjonują grupy formacyjne – dorosłych, młodych małżeństw, nauczycieli i młodzieży.
Opr. Marcin Malicki